Mimo że największe restrykcje związane z koronawirusem zostały już zniesione, skutki epidemii nadal widoczne są na rynku najmu. Przybyło mieszkań dostępnych na wynajem, zmniejszył się natomiast popyt.
Na rynku najmu spadł popyt, a wraz z nim ceny
Ceny wynajmu spadły o co najmniej dwa procent w stosunku do roku ubiegłego. Obniżki widoczne są we wszystkich dużych miastach. Największą różnice odczują najemcy w Gdańsku. W porównaniu do roku ubiegłego wysokość czynszu zmniejszyła się średnio o 10%. Mniej zapłacą również osoby zainteresowane dzierżawą w Łodzi, gdzie wynajem mieszkań potaniał o 8%.
Nieco mniejsze obniżki dotyczą również Wrocławia (6%) i Warszawy (4%). Najmniej ceny zmieniły się w Poznaniu, gdzie zaobserwowano dwuprocentowy spadek.
Warto podkreślić, że wysokość obniżek zależy nie tylko od miasta, ale również powierzchni nieruchomości. Spadek popytu dotknął najbardziej mieszkań wielopokojowych. W Łodzi nieruchomości o metrażu od 38 do 60 mkw. w maju wynająć można było taniej o 13,3% w porównaniu do kwietnia. Na brak korekcji cen lub tylko niewielkie obniżki zdecydowali się natomiast właściciele kawalerek.
Epidemia zmniejszyła popyt na wynajem
Za główną przyczynę spadku popytu na rynku najmu wymienia się kwietniowe zawieszenie zajęć stacjonarnych na uczelniach, a tym samym rezygnacje z wynajmu studentów.
Nie bez wpływu jest również wyjazd z Polski imigrantów zarobkowych, którzy stanowią aktualnie ważną grupę klientów na rynku najmu. To właśnie te dwie grupy najczęściej decydowały się na wynajem pokoju w mieszkaniach wielopokojowych.
W turystycznych miastach na obniżenie cen najmu mieszkań wpłynęło również zawieszenie najmu krótkoterminowego. Ta zazwyczaj popularna forma kwaterunku na urlop straciła na popularności, pomimo że zakaz zniesiony został już jakiś czas temu. Z tego powodu na rynku najmu przybywa mieszkań, a wielu właścicieli nie chcąc utrzymywać pustego lokalu, decyduje się na obniżenie cen.
Perspektywy na przyszłość
Według analityków ceny na niższym poziomie powinny utrzymać się aż do września. Dalsze zmiany na rynku najmu zależne są od dalszej sytuacji epidemicznej i działań rządu. We wrześniu przewidywać można sezonowy wzrost cen, spowodowany powrotem studentów w mury uczelni, a tym samym do miast akademickich. Trudno jednak spodziewać się powrotu do cen z lat ubiegłych.